Media społecznościowe potrafią być wciągające. Opowiadanie o swoim życiu, o przygodach na wakacjach potrafi być uzależniające. Lubimy chwalić się swoim życiem, często nawet oszukujemy, wrzucamy nasze uśmiechnięte zdjęcia z wakacji, mimo, że były to wyjątkowo nieudane wczasy. Pokłóciliśmy się z mężem, nasze dziecko dostało poparzeń słonecznych, a my zgubiłyśmy paszport i sporą ilość gotówki. Nasi znajomi nie muszą tego wiedzieć, niech nam zazdroszczą. Wrzucamy też fotografię pięknie przyrządzonych posiłków, zamawiamy je mimo, że nie lubimy owoców morza, ale przecież będą pięknie wyglądały na zdjęciu. Na pewno polubią je nasi znajomi, a może nawet skomentują? Czytanie komentarzy jest nawykiem, przynajmniej u niektórych fanów portali społecznościowych. Mam koleżankę, która budzi się o pierwszej w nocy żeby sprawdzić ile osób polubiło jej nowe zdjęcie profilowe. Brzmi dziwnie? Pewnie każdy ma w swoich znajomych osoby podobne. Takie, które wrzucają pełno zdjęć swoich dzieci. Wchodzimy na Facebooka i co widzimy? Kolejne zdjęcie rocznego dziecka naszej sąsiadki. Właściwie zaczynamy się zastanawiać czy nie zablokować jej albo (już drastycznie) usunąć ją ze znajomych. W niektórych kręgach wykluczenie kogoś ze znajomych jest bardzo nieprzyjemną sprawą, w niektórych krajach jest nawet specjalna psychoterapia dla takich porzuconych internetowo ludzi. Czasami podejmujemy środki zaradcze i drastyczne kroki, postanawiamy usunąć konto. Kto o tym nie myślał? Usunięcie konta nie jest proste, jak usunąć Twittera? Podobno trzeba wysłać swoje zgłoszenie i uzasadnić, dlaczego chcemy odejść i zrezygnować z tego, jakże ciekawego świata? Usuwanie konta trwa około dwóch tygodni, w tym czasie zawsze możemy zmienić decyzję i powrócić do świata wirtualnego, na pewno przywitają nas z otwartymi ramionami. Tak samo robimy z Facebookiem. Po pewnym czasie zauważymy, że mamy coraz więcej czasu dla siebie, nie wiemy co dzieje się u znajomych i co jadła na lunch koleżanka ze studiów, nie widzimy też jak rozwija się synek sąsiadki.