Ile to razy słyszeliśmy w reklamach podobny slogan? Kiedy przeskakujemy z kanału na kanał, czasami natrafiamy na emisję reklam lub wręcz godzinnych bloków reklamowych, gdzie rolę liderów w omamianiu ludzi odgrywają telezakupy. O ile realną jakość przeróżnych noży, mikserów, super mopów, dzięki którym Wasz dom sam się wyczyści czy nierozerwalnych(nawet siłami boskimi) klejów nie każdy ma okazję sprawdzić, to kiedy dochodzimy do sprawy odchudzania oraz futurystycznych maszyn, jakie przedstawiane są telewidzowi jako te, bez których nie da się schudnąć, nie da się wyrzeźbić lub zbudować mięśni, to osobę, która posiada chociaż odrobinę wiedzy na temat treningu czy diety, zalewa przysłowiowa krew. Szczególnie, kiedy do reklam zatrudniani są profesjonalni kulturyści, którzy mają 40 centymetrów w łapie, 150 w klacie, a poziom ich tkanki tłuszczowej nie przekracza 10-ciu procent. Wtedy to widz dostaje informację, że to właśnie dzięki reklamowanej maszynie do brzuszków czy pompek ten pan wygląda jak atleta ze starożytnej rzeźby. Nie ma w nich słów o dodatkowym treningu(choćby siłowym), który pobudziłby bicepsy, klatkę piersiową czy plecy do rozrostu. Po prostu wskakujesz na maszynę i po 3 miesiącach wyglądasz jak Herkules.
Jeszcze lepsze są rozgrzewające pasy na brzuch, wtedy to obraz uśmiechniętego atlety z założonym urządzeniem, połączony z komentarzem, że to właśnie od tego pasa tak wygląda sprawia, że trzewia przewracają się w drugą stronę, byleby nie słuchać takich głupot.
Jeżeli oglądasz czasem takie programy lub, co gorsza, wierzysz w przekazywane przez nie informacje, to po prostu tego nie rób. Zapisz się na siłownie, ułóż sobie dietę i dopiero wtedy zobaczysz prawdziwe rezultaty.